"Chciałam żyć jak w zakonie, ale nie być siostrą zakonną"
Chciałam żyć jak w zakonie: chodzić codziennie na Mszę świętą,
modlić się Liturgią Godzin, żyć pobożnie, ale mieszkać w swoim mieszkaniu
i pracować zawodowo. To były moje ideały - i jeszcze nie wiedziałam,
że te pierwsze poruszenia wewnętrzne były związane z moim powołaniem.
Zrodziło się ono we mnie w związku z dość częstymi wyjazdami pielgrzymkowymi.
Kiedy wracałam do domu, napełniona pozytywnymi doświadczeniami,
pytałam siebie: gdzie jest moje miejsce? w świecie?
w jakim stanie mam realizować życie, by go nie zmarnować?
Odkąd pamiętam, osoby w habicie czy w sutannie wzbudzały we mnie
wielki szacunek, zachwyt, radość, jednym słowem bardzo pozytywne
uczucia. Jednak nie widziałam siebie w żadnym zakonie, żadne
konkretne zgromadzenie mnie nie pociągało; poza tym nie wyobrażałam
sobie życia we wspólnocie. A jednak w kościele czułam się jak u siebie:
lubiłam samotność, modlitwę - szczególnie na różańcu. Z wielkim
upodobaniem śpiewałam piosenki religijne. Nie wiedziałam wówczas
i nie rozumiałam, jak bardzo śpiewane treści wprowadzały mnie
w kontemplację. Odkrywałam w sobie wiele tęsknot za pięknym szlachetnym
życiem. Lubiłam czytać żywoty świętych.
W kościele obchodzono rok Maryjny. Koleżanka z pracy zaproponowała mi wyjazd na rekolekcje. Nigdy wcześniej na żadnych rekolekcjach nie byłam, mimo że codziennie uczestniczyłam we Mszy świętej, prowadziłam regularne życie sakramentalne. Prowadziłam życie samotne. Jedyną wspólnotą był chór w parafii, na terenie której mieszkałam w wynajmowanym mieszkaniu. Rekolekcje prowadził sędziwy ojciec karmelita. Były one połączone ze ścisłym milczeniem. Dzień wypełniały różne ćwiczenia duchowe. Modliliśmy się między innymi modlitwą z Liturgii Godzin. Po zakończeniu rekolekcji można było podjąć formację według programu obowiązującego dla ich uczestników. Zeszyty formacyjne przyjęłam "na wszelki wypadek", ponieważ specjalnie nie zachwyciły mnie ani nauki rekolekcyjne, ani malownicze miejsce gdzie się odprawiały, ani milczenie, ani nowy rodzaj modlitwy, z jakim się spotkałam - rozmyślanie. Duchowość Karmelu, z jaką podczas tych rekolekcji się zetknęłam, pozostawała niejako zupełnie obca. Właściwie to nic mnie na tyle mocno nie zainteresowało, by za rok tam powrócić.
Podjęty temat formacyjny był pierwszym etapem mojego życia instytutowego. Doprowadził mnie on przez mozolną, długą, wytrwałą współpracę z łaską Bożą do rozwoju pięknego powołania do poświęcenia się i ofiarowania życia Bogu w świecie. Życie codzienne z zewnątrz stopniowo ulegało niewielkim zmianom, od wewnątrz za to zasadniczo zmieniała się motywacja działania i wartościowania. Uczyłam się układać życie tak, by podejmować najpierw czynności obowiązkowe, później to, co jest pożyteczne, na końcu przyjemne. Nie jest łatwo trwać niezmiennie całe lata w jednym środowisku, jakim jest miejsce zamieszkania, zakład pracy, parafia, rodzina i w tej rzeczywistości uświęcać się. Pozwalać Panu Bogu by mnie "urabiał": rzeźbił, szlifował, malował, upiększał. Wszystkie te procesy są bardzo bolesne, choć Pan przeprowadza je w sposób najbardziej łagodny.
Piękna przygoda pójścia za Nim rozpoczęła się przed laty. Na przestrzeni minionych lat było bardzo dużo różnorakiego zaangażowania. W miejscu pracy koleżanki często weryfikowały czy wypowiadane przeze mnie teorie mają praktyczne zastosowanie w moim życiu. To codzienny egzamin. Angażowałam się również w nowo powstającej wspólnocie parafialnej, począwszy od zwykłych zewnętrznych prac po aktywne włączanie się w grupy bardzo wolno powstającego duszpasterstwa. Parafia w minionym okresie zwiększyła swoją liczebność kilkakrotnie. Potrzeba więc było czujności, by dać szansę włączenia się w różnego rodzaju inicjatywy innym, by umieć ustąpić, nie być aktywistką, a w pokorze serca i pokoju wewnętrznym szukać woli Bożej. Niewątpliwie wyrazem woli Bożej jest umiejętność szerokiego patrzenia na bliźniego, by dostrzec jego ukryte potrzeby wychodzenie - niekiedy w sposób uprzedzający - z "ofertą" pomocy. Wiele osób czekało na takie zauważenie ich, bo, jak twierdzą, brak było osobistej determinacji w podjęciu pewnych wyzwań czy zobowiązań.
Życie poświęcone Bogu realizowane w świecie i uwieńczone ślubowaniem rad ewangelicznych nosi miano życia świeckiego konsekrowanego. Świeckiego - ze względu na zachowaną zewnętrzną świeckość, konsekrowanego, bo w pełni poświeconego Panu Bogu. Każdy instytut charakteryzuje się odrębnym charyzmatem. Charyzmat mojego instytutu, wywodzi się duchowości karmelitańskiej i jest bogomyślno-apostolski. Powołanie zakotwiczone jest w modlitwie i realizowane przez apostolstwo. Pierwszy przejaw apostolstwa to osobiste świadectwo życia. Praktyki pobożne obejmują: codzienną Eucharystię, modlitwę Liturgią Godzin, modlitwę wewnętrzną, czytanie duchowe, cotygodniowe spotkania formacyjne, comiesięczne dni skupienia we wspólnocie, raz w roku odprawiane rekolekcje, rozmowy duchowne. Istotą powołania jest wypełnianie woli Bożej. Realizowana jest ona w planie dnia, odczytywana w codziennych wydarzeniach, poszukiwana na osobistej modlitwie, w rozmowach z przełożonymi i w kierownictwie duchowym. Ogromną i właściwie nieocenioną pomocą służy dobra książka z dziedziny duchowości. Odkąd pamiętam książki zawsze odgrywały znaczącą, "kierowniczą" rolę w moim życiu. Realizacja powołania w ciągu lat zmieniała się ze względu na stopień zaangażowania i rodzaj przyjętych zobowiązań we wspólnocie.
Jak należy rozumieć wspólnotę instytutową, skoro mieszkam tu, gdzie się urodziłam, wychowałam, pracuję? Pan wzbudza powołania do życia konsekrowanego w świecie w różnych regionach naszej Ojczyzny. Co roczne rekolekcje odprawiamy wspólnie w naszym domu rekolekcyjnym. To bardzo dobra okazja do spotkania się i poznania wszystkich osób, oczywiście na tyle, na ile warunki pozwalają. W czasie trwającego roku formacyjnego - rozpoczyna się on od września (rekolekcje odbywają się w okresie wakacyjnym i po nich następuje zmiana tematu formacyjnego) osoby mieszkające najbliżej siebie spotykają się na miesięcznych dniach skupienia. Jest to wspólnota danego "ośrodka". Mój instytut dzieli się na kilka takich ośrodków w Polsce. Ośrodek dzieli się na wspólnoty formacyjne liczące po kilka osób, które spotykają się raz w tygodniu. Na spotkaniach dzielimy się dobrem, jakie stało się naszym udziałem dzięki współpracy z łaską Bożą na przestrzeni minionego tygodnia w ramach rocznego tematu formacyjnego. To obraz wspólnoty instytutowej, do której Pan sam zaprasza według słów "nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem". Powołanie instytutowe to powołanie, które zobowiązuje do "noszenia klauzury w sercu". To jedna z piękniejszych, niełatwych dróg wiodących do szczęścia, do celu i Sensu istnienia.
Z wielka radością dzielę się moją przygodą powołania. Otoczenie często daje odczuć nierozumienie takiego sposobu życia, co jest nieodłącznym i dobrym znakiem, że jest tak jak należy. Naturą powołania instytutowego jest ukrycie. Doświadczane nieprzyjemności, pokusy, pomijania i lekceważenia to znaki, że jest dobrze realizowane. To krzyż wpisany w serce każdego chrześcijanina, tu podjęty świadomie i z ochotą.
W Kościele, w roku poświęconym życiu konsekrowanemu częściej zanoszona jest modlitwa o powołania do zakonnych instytutów życia konsekrowanego. Instytuty świeckiego życia konsekrowanego są jakby wciąż za mało znane, dostrzegane, ogarniane modlitwą. Ich członkowie w materii składanych ślubów niczym się nie różnią od osób zakonnych. Różni nas zewnętrzny sposób życia i ubrania. Jesteśmy wybrani i w sercu Kościoła należymy do jego najlepszej cząstki. Potrzebujemy bardzo modlitewnego wsparcia. Żyjąc w świecie, modlimy się za świat, ten nam najbliższy. Jesteśmy świadkami życia toczącego się w miejscach, gdzie osoba w habicie nie dotrze. Niekiedy "ocieramy" się o wydarzenia i sytuacje, w których panoszy się grzech. Dlatego jeśli nosisz w sobie wzniosłe ideały życia wydania się MIŁOŚCI, nie zwlekaj, nie bój się oddać siebie Bogu. On nagradza nieprzewidywalnym dobrem, które ocala. W Polsce istnieje wiele świeckich instytutów życia konsekrowanego. Są instytuty nasze, polskie i o zasięgu międzynarodowym. Kontakt można znaleźć w Internecie, gdyż wiele wspólnot posiada własne strony WWW.
GM